O, idealny temat dla mnie
Ostatnio często w moich grach padają dość niskie wygrane (tanyao/yakuhai z dorami, od biedy jakiś mangan), jednak zawsze gdy jestem wschodem, nagle ktoś musi dostać rękę, która nie dość, że jest maksymalnie w nii-shanten, to jeszcze ma nawalone masakryczną ilość dor. W maksymalnie czterech turach pada riichi i trzeba się bronić... no w sumie nie trzeba, bo po przejściu kolejki jest ippatsu tsumo, dochodzi ura-dora lub dwie i choćbym nie wiadomo jak dobrze bronił się w poprzednich rozdaniach, to muszę płacić 6000/8000 przez co inni gracze łatwo mnie doganiają z punktami. Kilka razy skończyłem przez to na ostatnim miejscu, nawet gdy nikt nie zagrabił moich punktów przez ron.
Kilka dni temu (przedwoczraj?) miałem ciekawą sytuację. Pierwsza runda, byłem południem. Patrzę, całkiem niezła ręka - san-shanten, dora lub dwie, potencjał na pinfu+tanyao z potrójnym oczekiwaniem. Dwie tury później - to zbyt piękne - iishanten! para, sekwencja plus dwa razy 5-8, dodatkowo dziewięć kamieni daje mi tenpai. Czyżby mój pech został zażegnany? Ależ skąd. Dojście do tenpai zajęło mi dwanaście tur, po czym wyciągnąłem chyba najgorszy z możliwych na tę chwilę kamieni -
. Trudno, może ktoś wyrzuci
. Odpalam riichi i czekam. Dwie tury później, riichi po lewej. Wyciągam kamień z muru i co?
. Riichi ippatsu, akadora. 7700 na dzień dobry. Żeby było ciekawiej, po już po pierwszej rundzie bonusowej odzyskałem prowadzenie. Hanchan jednak zakończyłem na ostatnim miejscu. Dlaczego? Patrz akapit wyżej - spam hanemanów ze wszystkich stron, a mi nawet otwieranie ręki nie pomagało. Co prawda mogłem skończyć jako trzeci, ale przeszarżowałem i zagrałem w ippatsu (pozdrowienie dla half-suji ;*).